Czy wiking może mieć brzuszek? Jak mężczyźni widzą swoje ciała

m

Współcześnie coraz więcej mówi się o tym, że kobiece ciała postrzegane są przez pryzmat mężczyzn — wszechobecna seksualizacja kobiet w mediach, reklamie, czy nawet dyskursie publicznym już od dłuższego czasu jest krytykowana przez ruchy feministyczne. Już w latach 70. John Berger, a później Laura Mulvey pisali o tym, jak „męskie spojrzenie” sprowadza kobiety do poziomu obiektów seksualnych, których jedynym celem jest powodowanie przyjemności w mężczyznach.

Jak w takim razie postrzegane są ciała męskie? Wiadomo, że uprzedmiotawiające traktowanie prowadzi do cierpienia, kompleksów, a często również zaburzeń odżywiania u kobiet, tak więc takie pytanie nie jest jedynie teoretycznym eksperymentem myślowym. Przekłada się bezpośrednio na dobrostan mężczyzn, a niejednokrotnie może — jak zaraz się przekonamy — prowadzić w objęcia nienaukowych ruchów. Przyjrzyjmy się więc męskiemu ciału oraz temu, co na jego temat myślą jego właściciele.

Męskie ciało jako tabu

Boys will be boys (chłopcy będą chłopcami)” ― powtarza chór ojców przy grillach w kontrowersyjnej reklamie maszynek do golenia Gillette z 2019 roku. Próbując wskazać na problem toksycznej męskości (czy skutecznie — to już temat na inny tekst) reklama pokazuje, jak ugruntowaną narracją jest „naturalność” męskich zachowań seksualnych. Podczas gdy kobieta posiadająca wielu partnerów seksualnych często nadal jest uważana za „puszczalską” (slut-shaming), męskie podboje spotykają się raczej z podziwem wśród innych mężczyzn. Ale czy faktycznie możemy mówić o akceptacji męskiej seksualności, a nawet wręcz o presji bycia hiper-seksualnym? 

Chociaż seksuolodzy i psycholodzy na całym świecie są zgodni — masturbacja jest naturalnym i zdrowym zachowaniem — wielu mężczyzn odczuwa w związku z tą praktyką wstyd. Za efekt zarówno uwewnętrznionego wstydu na temat własnej seksualności, jak i presji męskości w stylu „macho” można uznać powstały na początku zeszłej dekady ruch NoFap. Głównymi założeniami ruchu jest powstrzymywanie się od masturbacji i oglądania pornografii, w celu poprawienia swoich relacji z kobietami, oraz sprawności intelektualnej i fizycznej. Na poparcie tez ruchu nie ma żadnych dowodów, a jego bliskie myśli konserwatywnej założenia, jak zakładanie, że długoterminowe związki monogamiczne są jedyną „zdrową” formą wyrażania swojej seksualności, odzwierciedlają zarówno wstyd wobec własnego ciała, jak i presję na to, aby być „jakimś” (wielu członków ruchu zabiega o sylwetkę zawodowego sportowca) i na „jakieś” używanie swojego ciała (wstrzemięźliwość seksualna albo orgazm wyłącznie w kontekście stosunku z partnerką). Powierzchownie jawiący się jako zdrowa droga do samorozwoju (nie ma nic złego w ćwiczeniach fizycznych, czy w pragnieniu posiadania zdrowego związku!), NoFap może prowadzić do tłumienia naturalnych potrzeb.

Można pokusić się na uogólnienie, że gdy w przypadku kobiet ich seksualność jest akceptowana (większa powszechność zabawek erotycznych dla kobiet, seksapil i uwodzenie jako cechy niemalże synonimiczne z kobiecością), ale nie jest omawiana (slut-shaming lub opresja systemowa), tak cielesność mężczyzn jest omawiana (powierzchownie, o tym mowa w następnym segmencie), ale nie jest akceptowana. 

„Aleś się spasł!”

Czy mężczyźni rozmawiają między sobą o swoich kompleksach? Myślę, że odpowiedź na to pytanie może być różna w zależności od grupy demograficznej czy miejsca zamieszkania, ale powszechnie obserwowanym zjawiskiem są „męskie przytyki”: często bliscy kumple wskazują na swoje „wady” fizyczne, czy to w odpowiedzi na uwagę kolegi na własny temat, czy to spontanicznie, jako „przyjacielski prztyczek”. 

Niektórzy mogą uważać, że tym sposobem mężczyźni stają się sobie bliżsi, poprzez akceptację owych kompleksów. Jest to też bardzo stereotypowe „męskie” podejście – zamiast słów otuchy dostajemy konfrontację z brutalną rzeczywistością i poniekąd nawet szacunek, gdyż nasza zdolność do percypowania faktów nie zostaje podważona. Krótko mówiąc ― komplementy zakoli nie zmniejszą. 

Jednak tego typu podejście ukrywa głębszy problem ― sprowadzanie kompleksów do żartobliwych przytyków pomija emocjonalny ból związany z częścią ciała negatywnie ocenianą przez naszego rozmówcę. Dlatego istotna jest emocjonalna otwartość ― warto nie tylko wspomnieć dobremu przyjacielowi o faktycznej zmianie fizycznej, ale też poruszyć emocje związane z tą zmianą. Jeśli twój przyjaciel zwraca uwagę na jakiś aspekt swojej fizyczności, zamiast przytyku możesz się go zapytać, jak się z tą zmianą czuje. Sam również możesz zadawać sobie pytania: czy czuję się mniej atrakcyjny? Czy nie podoba mi się to, co widzę w lustrze? Czy jestem w stanie wskazać powód, dla którego mam problem akurat z tym aspektem/częścią ciała? Dobrymi miejscami do trenowania otwartego podejścia do tego tematu mogą być coraz bardziej popularne „męskie kręgi”, gdzie mężczyźni w atmosferze akceptacji rozmawiają o swoich problemach i kompleksach.

Warto dążyć do społeczeństwa, w którym nasz kolega nie tylko akceptuje brutalny fakt, że przybraliśmy na wadze, ale również ma przestrzeń na przyjęcie naszego niepokoju i smutku z tym związanego. Oczywiście, aby móc mu go zakomunikować, najpierw musimy sami zaakceptować ten niepokój i smutek.

Drwal, wiking, Chad ― kulturowe wzorce męskiego ciała

Feministyczna krytyka nierealistycznych wzorców kobiecości i będący jej efektem ruch “ciałopozytywności” (body positivity) stały się stałym elementem rozmów o kobiecej seksualności. Czy to samo można powiedzieć o mężczyznach? Akceptacja różnorodnych typów ciała po stronie męskiej zdaje się dopiero raczkować, a dominującymi wzorcami męskiej fizyczności są osoby, których muskulatura znacznie wykracza poza przeciętność. Około dekady temu popularny był wzorzec drwala, następnie po sukcesie serialu „Wikingowie” taką postacią stał nordycki wojownik, a ostatnimi czasy pierwotnie ironiczna postać umięśnionego Chada (synonimicznego z samcem alfa). 

Tymczasem wśród kobiet popularnością cieszą się mężczyźni kwestionujący normy dotyczące męskości (aktualnie Harry Styles, a przed nim wielu rockmanów, m.in. David Bowie), o subtelnych rysach twarzy (tacy jak Timothée Chalamet czy gwiazdy K-popu), albo sylwetkach „tatuśka” (tak zwanym dad bod), na przykład Pedro Pascal. Co ciekawe, ankieta sprzed dwóch lat wykazała, że ponad dwie trzecie kobiet uważa tego typu sylwetkę za atrakcyjną! 

Widać więc, że rzeczywistość często rozmija się ― na korzyść mężczyzn! ― z promowanymi przez media obrazami męskości. I tak „przypakowany” Chad może wręcz sprawiać wrażenie zaniepokojonego tym, jak jego ciało jest odbierane, przez co poświęca wiele czasu na jego rzeźbienie, podczas gdy standardowy ojciec może zaakceptować swoją męską rolę rodzica i ― co za tym idzie ― standardowy dad bod. Odpowiadając na pytanie zawarte w tytule artykułu: wiking absolutnie może mieć brzuszek! Może być wojownikiem codzienności i rodzicielstwa. Nawet media masowe zdają się powoli przełamywać ten stereotyp – wystarczy spojrzeć na to, jak w grze God of War: Ragnarok przedstawiony został nordycki bóg Thor. 

Jakie kompleksy mają mężczyźni? Kiedy kompleksy stają się chorobą?

Wśród mężczyzn nadal dominują trzy główne kompleksy dotyczące wyglądu: 

  • rozmiar penisa, 
  • owłosienie (za dużo lub problemy z łysieniem) 
  • za duży brzuch.

Wielu z nich również martwi się stanem swojej skóry (blizny lub zmiany skórne) czy uzębienia.

Brak zadowolenia z konkretnych aspektów wyglądu jest rzeczą normalną ― niestety niektóre badania sugerują, że większość mężczyzn posiada tego typu kompleksy. Pocieszające może być to, że rzeczywistość ponownie nam sprzyja: nawet do 87% kobiet uważa łysych mężczyzn za pociągających, a tylko mniej niż 1% penisów jest problematycznie małych (poniżej 7 cm w stanie wzwodu; światowa średnia to mniej więcej 13,1 centymetrów). Jeśli te fakty nie sprawiają, że czujemy się ze sobą lepiej, warto zacząć trenować przekierowywanie uwagi na części ciała lub aspekty naszego wyglądu, które faktycznie uważamy za atrakcyjne ― z czasem takie podejście może pomóc nam zmienić stosunek do samego siebie.

Jednak zdarza się, że zamartwianie się swoim wyglądam to coś więcej, niż powszechne kompleksy. Od paru lat coraz bardziej popularna jest w Internecie narracja, w której mężczyźni dzielą się na samców alfa i samców beta. Podział ten opiera się na przekonaniu dotyczącym obrazu ciała: stereotypowo samiec beta (czy też „incel” ― termin pierwotnie wywodzący się z określenia involuntary celibate, czyli określenia osoby żyjącej w celibacie niejako z przymusu, z braku wyboru) jest mężczyzną nikłej postury i siły, podczas gdy samiec alfa (czy też Chad) jest mężczyzną silnym, postawnym i umięśnionym. Co więcej – u podstawy tego rozróżnienia często leży przekonanie, że tego podziału nie da się zmienić i jest on uwarunkowany genetycznie. Wielu młodych mężczyzn wpada w obsesję na przykład na temat kształtu swojej szczęki, zakładając, że to właśnie z tego powodu nie powodzi im się wśród kobiet.

Tego typu myślenie przywodzi na myśl podtyp cielesnego zaburzenia dysmorficznego, nazywany dysmorfią mięśniową (też bioreksją, czy megareksją). Jest to rodzaj obsesyjno-kompulsywnego zaburzenia związanego z obrazem ciała, w którym osoba na nie cierpiąca (zazwyczaj mężczyźni) dąży do zyskania masy mięśniowej. Można nazwać je zaburzeniem będącym „odwrotnością” anoreksji, jednak na innym „celu” podobieństwa się kończą ― procent występowania w populacji mężczyzn jest podobny do procentu występowania anoreksji w populacji kobiet (około 2%), a faktyczne zmiany sylwetki, nawet ekstremalne, nie powodują zmiany podejścia do swojego ciała. Na podstawie nowych badań możemy twierdzić, że pod wpływem nierealistycznych standardów ciała promowanych w mediach społecznościowych zaburzenie to staje się coraz bardziej powszechne. Jeśli podejrzewasz, że może Cię dotyczyć ― koniecznie podziel się swoimi obawami z psychologiem!

Stwórz własną męskość

Bycie mężczyzną we współczesnym świecie może być prawdziwym wyzwaniem ― to ta płeć właśnie zawsze była obciążana presją „udowadniania” swojej wartości całemu światu. W rzeczywistości z jednej strony targanej ciągłymi kryzysami, a z drugiej przesyconej wyidealizowanymi, nieosiągalnymi standardami, presja ta zdaje się tylko rosnąć. Może ona też dotykać tego, jak mężczyźni patrzą na swoją fizyczność i prowadzić do rozlicznych form psychicznego cierpienia. Należy jednak pamiętać o tym, jak bardzo owa presja oparta jest na arbitralnych standardach, zmieniających się w zależności od demografii, kultury i epoki. Nie wszystkie archetypy męskości dotyczą siły fizycznej ― wielu badaczy archetypów (np. Robert Moore) wymienia wśród męskich archetypów Kochanka (wrażliwego i delikatnego), czy Magika (którego dziś można by nazwać nerdem). Pamiętajmy, że to odwaga w przyznawaniu się do słabości, pewność siebie w prezentowaniu światu swoich mocnych stron i własna wizja tego, co oznacza “męskość” powinny być twoimi własnymi wyznacznikami męskości.

Bartłomiej Sierpiński

Copywriter, autor treści, muzyk. Z wykształcenia kulturoznawca. Współtwórca artykułów na blogu poradni “Na Rozdrożu”, weryfikowanych przez certyfikowanych seksuologów.

Create a website or blog at WordPress.com

%d