Metoda 12 kroków w leczeniu kompulsji seksualnych. Co sądzi o tym nauka?

Osoby zmagające się z uzależnieniami czy też kompulsjami, które decydują się na znalezienie pomocy, często nie kierują się do specjalisty (psychologa czy psychoterapeuty), ale do grupy wsparcia, opartej na wywodzącym się z tradycji Anonimowych Alkoholików programie 12 kroków. Popularność tej metody sprawiła, że nie tylko osoby walczące z nałogiem alkoholizmu szukają wsparcia w takich grupach, ale również narkomani, osoby uzależnione od hazardu czy osoby cierpiące z powodu kompulsywnych zachowań seksualnych (zwanych potocznie uzależnieniem od seksu lub pornografii).

12 kroków od dawna uznaje się za pomocną i wartościową metodę leczenia uzależnień. W związku z tym można założyć, że owa renoma wynika z dowodów naukowych i wysokiej skuteczności takich grup. Czy tak jest w rzeczywistości i czy 12 kroków (SA, Anonimowi Seksoholicy) to dobry wybór dla osób walczących z kompulsjami seksualnymi?

Historia programu 12 kroków 

Anonimowi Alkoholicy, grupa, której założenia leżą u podstaw 12 kroków, została założona w latach trzydziestych ubiegłego wieku przez Billa Wilsona, znanego jako Bill W. Wilson przez wiele lat zmagał się z problemami z alkoholem, a należy podkreślić, iż miało to miejsce w wyjątkowo trudnych dla jego kraju czasach. W Stanach Zjednoczonych na początku ubiegłego wieku przedkładano formalne wnioski legislacyjne o sterylizację alkoholików i osób chorych psychicznie, a od 1919 do 1933 roku obowiązywała prohibicja (zakaz produkcji i sprzedaży alkoholu w całym kraju). Trudno uznać takie formy radzenia sobie z problemem alkoholowym za skuteczne, a gdy do pełni obrazu dodamy jeszcze Wielki Kryzys gospodarczy w latach 1929-1933, to możemy mówić o ogólnej atmosferze rozczarowania i beznadziei. 

W takich okolicznościach ludzie chwytają się wielu „cudownych” rozwiązań, co czynił również Wilson, uciekając się do modlitwy, ale również korzystając z pseudonaukowych szczepionek, które miały leczyć z alkoholizmu. Dziadek Wilsona doświadczył duchowego przeżycia, po którym przestał pić, a wydarzenie to stało się lokalną legendą. 

W trakcie pobytu w szpitalu psychiatrycznym, leżąc na łóżku, Wilson w pewnym momencie wykrzyknął: „jeśli jest tam jakiś Bóg, niech mi się ukaże! Zrobię wszystko, wszystko!” Następnie, według jego relacji, doświadczył jasnego, oślepiającego światła. Po tym wydarzeniu nigdy więcej nie sięgnął po alkohol. Krótko po tym dołączył do religijnej Grupy Oksfordzkiej, gdzie próbował pomagać znajdującej się w niej alkoholikom, a z czasem napisał książkę „Anonimowi Alkoholicy”, zwaną Białą Księgą, w której zawarł słynne 12 kroków.

Widzimy więc, że 12 kroków powstało w czasach, w których ludzie szukali pomocy na palący problem społeczny (alkoholizm na początku XX wieku w Stanach był rodzajem społecznej plagi), pod wpływem doznania religijnego i zostało zapoczątkowane przez zasadniczo nieposiadającego kwalifikacji charyzmatycznego przywódcę. W związku z tymi faktami warto zastanowić się nad jednym: 

Czy 12 kroków można uznać… za sektę?

Pytanie to może wydawać się zaskakujące, szczególnie że samo skojarzenie z sektami wynikające z sytuacji socjoekonomicznej, mającej miejsce w momencie powstania AA nie uprawnia nas do formułowania tego typu zarzutów. Jednak kiedy przyjrzymy się pewnym aspektom funkcjonowania grupy, przedstawionym w książce Lance’a Dodesa „The Sober Truth”, oraz zestawimy je z modelem sterowania umysłem, sformułowanym przez specjalistę na temat sekt, Stevena Hassana, możemy dostrzec pierwsze problemy z modelem 12 kroków, jeszcze zanim zajmiemy się badaniami naukowymi na temat jego skuteczności.

Cechy grup opartych na programie 12 kroków a cechy sekty

Jak widać z historii powstania AA, ale również z samego programu 12 kroków, grupy te charakteryzują się silną obecnością aspektu duchowego. Pierwsze trzy Kroki stwierdzają: „przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu – że utraciliśmy kontrolę nad naszym życiem. Uwierzyliśmy, że Siła większa od nas samych może przywrócić nam zdrowy rozsądek. Podjęliśmy decyzję, aby powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, tak jak Go rozumieliśmy”. Przyzwolenie w Trzecim Kroku na różnorodność duchowych przekonań nie zmienia faktu, że krok ten zakłada konieczność jakiejś formy wiary w siłę wyższą, co, jak deklaruje wielu byłych uczestników programu 12 kroków, dla wielu osób o przekonaniach ateistycznych czy agnostycznych jest wręcz odrzucające. 

W modelu sterowania umysłem Hassana znanym jako BITE model (z ang. Behaviour, Information, Thought, Emotional control, czyli sterowanie zachowaniem, informacją, myślami i emocjami), ten aspekt działalności grup 12 kroków można uznać za przejaw sterowania myśleniem — doktrynę grupy należy przyjąć jako Prawdę, a modlitwa i aspekt duchowy grupy są jej stałymi aspektami (każda poszczególna grupa oczywiście kładzie na ten aspekt większy lub mniejszy nacisk). Nie byłoby nic złego w tym, że dana grupa wsparcia ma charakter duchowy czy religijny, gdyby nie to, że nawet sam Bill Wilson deklarował rzekomą świeckość grup AA, aby dosłownie w kolejnych zdaniach uznać zaufanie Bogu za jej podstawową wartość. Wprowadzanie tego typu dysonansu poznawczego (stanu wywołanego konfrontacją z przeczącymi sobie deklaracjami) można uznać za formę manipulacji. O tym, jak „oddanie” swojej woli zewnętrznej sile jest szczególnie szkodliwym pomysłem właśnie w przypadku osób zmagających się z kompulsjami i uzależnieniem jeszcze będzie mowa w dalszej części artykułu.

“Jestem seksoholikiem” 

Kolejny problematyczny aspekt, który można uznać za próbę sterowania emocjami, to kwestia identyfikacji siebie jako alkoholika, seksoholika czy ogólnie — osoby uzależnionej. AA i 12 kroków broni używania wręcz kultowego już przywitania „nazywam się […] i jestem alkoholikiem/seksoholikiem/narkomanem” twierdząc, że przyznanie się do swojego stanu jako osoby uzależnionej pozwala na wyjście z zaprzeczenia i skonfrontowanie się ze swoim problemem. Jednak złączenie własnej tożsamości z tak negatywną identyfikacją zwiększa poczucie wstydu i braku kontroli (ustawicznie podkreślanego przez 12 kroków), które mogą być źródłem nasilających się zachowań kompulsyjnych. Jednocześnie najważniejszym aspektem naszego jestestwa staje się jego negatywny aspekt, co więcej — według 12 kroków, oraz modelu neurobiologicznego uzależnienia, o którym jeszcze wspomnimy — jest to aspekt niezmienny. Tym samym „uzależniony” jest „skazany” na niekończącą się pracę nad sobą i na uczęszczanie na spotkania 12 kroków zasadniczo do śmierci. Według AA wyleczenie się z alkoholizmu nie jest możliwe, nawet u osób trzeźwych od 50 lat, co jest konstatacją trudną do zaakceptowania z perspektywy naukowej — tak długi brak symptomów choroby w środowiskach medycznych byłby wręcz synonimem wyleczenia.

Kontrowersyjna relacja ze sponsorem

Za kontrolę zachowań możemy uznać relację ze sponsorem, czyli osobą z „większym stażem” w trzeźwości, która staje się swego rodzaju opiekunem uzależnionego. Osoba ta, tak jak na przykład rekrutowani wśród wyznawców kultów duchowych coachowie, nie posiada kwalifikacji do pracy terapeutycznej — sama trzeźwość nie oznacza znajomości skutecznych narzędzi takiej pracy, bo należy pamiętać o tym, że u każdego „skuteczność” w walce uzależnieniem może oznaczać co innego. Uzależniony namawiany jest do relacjonowania sponsorowi swoich myśli, uczuć i aktywności, które mogą stanowić zagrożenie (czyli prowadzić do nawrotu). Czym innym jest tego typu relacja z przyjacielem, a czym innym z obcą osobą będącą wobec nas niejako w pozycji autorytetu. Dlatego też bardziej pomocny może się okazać model „peer support„, wsparcia rówieśniczego, niezawierający w sobie aspektu hierarchicznego, ale wspierający nasze dążenie do zdrowia. 

Można wspomnieć o innych niepokojących aspektach funkcjonowania 12 kroków:

  • podważanie racjonalnego myślenia, ponieważ prowadzi ono do racjonalizacji, która z kolei prowadzi do nawrotu (sterowanie myśleniem);
  • ograniczanie wolności na odwykach inspirowanych 12 krokami poprzez zabieranie telefonów i bardzo ścisły grafik dnia (sterowanie zachowaniem);
  • spotkania prowadzące do utwierdzania się w przekonaniach zawartych w regulaminie założyciela (sterowanie myśleniem).

Na koniec tej części artykułu chciałbym jednak zwrócić uwagę na fakt, że 12 kroków merytoryczne opinie na temat funkcjonowania grupy czerpie… z ocen członków grup. Trzeźwi członkowie 12 kroków wciąż mówią o skuteczności owej metody (chociaż, jak zobaczymy, ich trzeźwość nie musi wcale z niej wynikać), gdyż ostatni z Kroków jednoznacznie do tego namawia, co tworzy swego rodzaju problem próbki i „efektu przeżywalności” — jedynie osoby zadowolone z 12 kroków są promowane przez ten model walki z uzależnieniem, a oficjalni przedstawiciele organizacji AA głównie powołują się właśnie na dowody anegdotyczne. Takie podejście można uznać za formę sterowania informacją. 

Skoro już o tym mowa — jak skuteczne jest podejście 12 kroków w leczeniu alkoholizmu czy też kompulsji seksualnych (zwanych potocznie seksoholizmem)?

Badania nad skutecznością metody 12 kroków 

Na tle krytyki zapoczątkowanej przez Billa Wilsona metody należy wspomnieć o tym, że niektóre twierdzenia z książki Dodesa są kontrowersyjne. Na podstawie analizy badań nad metodą 12 kroków Dodesa stwierdza, że jej skuteczność można szacować na poziomie od 5 do 8% — oznaczałoby to, że mniej niż 10% uczestników grupowych spotkań pozostaje w trzeźwości przez dłuższy czas (ponad rok). Co ciekawe — podobny procent wyleczeń badania naukowe wskazują w przypadku tak zwanej spontanicznej remisji, czyli sytuacji, w której problem z uzależnieniem rozwiązuje się niejako samoistnie. Jak zobaczymy jednak w dalszej części artykułu, takie sytuacje często nie są tak „spontaniczne” i nieposiadające żadnych uzasadnień, jak mogłoby się wydawać. Niemniej jednak naukowcy krytykujący Dodesa twierdzą, że podany przez niego współczynnik należałoby zwiększyć do przynajmniej 20%. 

Niektóre z przywoływanych przez Dodesa badań wskazują wręcz na szkodliwy charakter spotkań AA — badania z 1980 i 1991 pokazują, że trzy miesiące po uczestniczeniu w spotkaniach zauważono zwiększony odsetek zamieniających się w ciągi nawrotów, nawet do pięciu razy częściej niż grupa kontrolna i dziewięć razy częściej, niż grupa korzystająca z formy terapii kognitywno-behawioralnej. 

Wielu naukowców zdaje się sugerować, że to nie sam program 12 kroków jest czynnikiem przybliżającym uzależnionych do zdrowia, ale poziom ich zaangażowania, oraz poczucie przynależności grupowej. W takim wypadku należy się zapytać — jakie jest najskuteczniejsze podejście w leczeniu uzależnień i kompulsji? Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy przyjrzeć się bliżej samej naturze tego, co nazywamy uzależnieniem.

12 kroków

Czym jest seksoholizm? Natura kompulsji i uzależnień.

Anonimowi Alkoholicy i grupy używające metod 12 kroków opierają się na neurobiologicznej teorii uzależnienia, która twierdzi, że u podstaw uzależnienia leżą przede wszystkim zmiany na poziomie neurologicznym, wtórnie wywołane uzależnieniem, często będące swego rodzaju efektem predyspozycji genetycznych. Dodes przekonuje jednak, że mechanizm fizycznego uzależnienia nie jest związany z naturą uzależnienia jako takiego, o czym dowodzą uzależnienia i kompulsje nie wywołujące uzależnienia fizycznego. „Nawet w przypadku używki powodującej uzależnienie fizyczne, takiej jak heroina czy nikotyna, przyjmowanie jej w wysokich dawkach przez długi czas nie jest w stanie spowodować, że ktoś stanie się uzależnionym, jeżeli osoba ta nie ma psychologicznego powodu dla używania owej substancji”, pisze psychoanalityk. 

Można tutaj przywołać znany przykład amerykańskich żołnierzy w Wietnamie, którzy na ogromną skalę uzależnili się w trakcie wojny od heroiny, jednak po powrocie do ojczyzny u wielu z nich problem zniknął, bez posiłkowania się jakąkolwiek formą terapii czy wsparcia. Pokazuje to, jak uzależnienia czy kompulsje używane są w celu ucieczki od określonych okoliczności, czy też stanu wewnętrznego — kiedy te okoliczności lub stan wewnętrzny zmienią się, często potrzeba „uciekania” zanika. Kiedy jednak wyeliminuje się wyłącznie sam objaw, jakim jest uzależnienie, poprzez niejako siłowe zmuszanie się do trzeźwości bez eksploracji własnego świata wewnętrznego i potrzeb, często w efekcie może się okazać, że zaczynamy sięgać po nową formę eskapizmu. Za przykład może tutaj służyć sam Bill Wilson, który poradził sobie z piciem, ale przez resztę życia zmagał się z kompulsjami seksualnymi i hazardem. 

Jak już pisaliśmy w artykule o ruchu NoFap, brak przekonujących dowodów naukowych na uznanie kompulsji seksualnych za uzależnienie fizyczne, jednak w przypadku alkoholu czy ciężkich narkotyków takie dowody są przytłaczające. Podczas gdy prawdą jest, że u osoby uzależnionej chęć sięgnięcia po ulubioną używkę czy zachowanie jest bardziej „wdrukowana” w jej mózg, nadal potrzebna jest przyczyna, emocja, sytuacja, która to zachowanie wywoła. Dodes twierdzi, że uzależnienia i kompulsje mają w gruncie taki sam rodowód, a mianowicie są formą psychologicznego przeniesienia (displacement) i to głównie przeniesienia potrzeby kontroli wynikającej z przemożnego poczucia bezsilności. Tłumaczy to przykładem literackim Lady Makbet, kompulsywnie zmywającej z rąk krew — dokonała ona przeniesienia potrzeby pozbycia się poczucia winy na czynność pozbywania się krwi z dłoni. Dlatego osoby sięgające po używkę lub uciekające w kompulsywną czynność często czują ulgę jeszcze zanim na przykład napiją się alkoholu lub włączą film porno, ale już po podjęciu decyzji, że to zrobią. Dla wielu ludzi jest to paradoksalnie jedyny moment, w którym czują, że mają kontrolę, są w stanie podjąć jakąś decyzję, zrobić coś dla siebie, zachować się egoistycznie, nie być perfekcyjni — potrzeby emocjonalne mogą być różne, ale łączy je poczucie bezsilności, potrzeba kontroli i przenoszenie spełnienia owej potrzeby do świata uzależniania i kompulsji.

Dlaczego 12 kroków działa (wtedy, kiedy działa)?

Z tej perspektywy widzimy, jak Pierwszy Krok z 12 kroków, deklarujący bezsilność może jedynie wzmagać emocję leżącą u fundamentów kompulsji. Jednak z tego samego powodu dla niektórych osób owa metoda może działać — wydaje się to dość zawiłe, ale silna decyzja o poprawie, o oddaniu kierownictwa nad swoim życiem sile wyższej i tak dalej, nadal może być odczuwana jako decyzja sprawcza i asertywna. 

Kolejnym aspektem pomagającym członkom grupy jest sam fakt przynależności do grupy. Jak pokazuje polityka społeczna zastosowana w Portugalii, przytoczona Johanna Hariego w jego TedTalk, zwiększenie nakładów pieniężnych na rozwijanie społeczności i zmniejszenie poczucia osamotnienia wśród ludzi przyczynia się do zmniejszenia odsetku uzależnienia w społeczeństwie. 

Na uwagę zasługuje również Krok Czwarty, który brzmi: „zrobiliśmy wnikliwą i odważną osobistą inwenturę moralną”. Jest to jedyny z Kroków zachęcający do jakiejś formy wglądu, który może doprowadzić do zrozumienia przyczyn psychologicznych uzależnienia lub kompulsji. Jednak moralne nacechowanie tego, jak sformułowany jest ten krok, przypominające poniekąd „rachunek sumienia” przed spowiedzią może doprowadzić do zatrzymania się we wspomnianej inwenturze na poziomie przyznania się przed sobą na przykład do skrzywdzenia bliskich sobie osób, co oczywiście jest istotnym elementem progresu, ale nie dotyka jednak głębszych problemów, a może być pożywką dla „wewnętrznego sędziego”, chcącego nas ocenić i ukarać. 

Należy również wspomnieć o tym, że amerykański psycholog B. F. Skinner stworzył tak zwaną humanistyczną wersję 12 kroków. Kroki są w niej sformułowane w jednoznacznie świecki sposób, ale nadal nie skłaniają do pochylenia się nad przyczynami problemów osób uzależnionych i zmagających się z kompulsjami. 

***

Na koniec naszego artykułu przedstawimy kilka głównych mitów 12 kroków, przytaczanych w książce Dodesa.

Główne mity 12 kroków

  • „Musisz sięgnąć dna” 

Mit ten zdaje się zakładać, że uzależnienie to kwestia bycia upartym lub głupoty i dopiero w momencie konfrontacji z „dnem” (które ciężko uznać za obiektywną kategorię i które z pewnością wygląda inaczej dla każdego) możliwa jest autorefleksja. Jest to poniekąd zakamuflowane stwierdzenie, że uzależnienie jest świadomym wyborem, podczas gdy, jak stwierdza Dodes, „gdyby same konsekwencje były wystarczające do zaprzestania, to nie byłoby uzależnionych”. Można w tym stwierdzeniu również doszukiwać się echa wiary w pokutę katolicką i tego, że cierpienie przybliża do „czystości” — niektóre badania wskazują na zależność pomiędzy moralnym wstydem a natężeniem kompulsji. 

  • „Musisz powierzyć swoją wolę sile wyższej” 

Jak już wspominaliśmy, jest to równoznaczne ze stwierdzeniem, że osoba nie jest w stanie zarządzać swoim życiem — stwierdzeniem, które tylko utrzymuje w poczuciu bezsilności, będącej psychologicznym źródłem uzależnień i kompulsji. Uzależnieni potrzebują czegoś zupełnie przeciwnego — poczucia sprawczości. 

  • „Liczenie dni pomaga” 

System „wracania do zera” (w przypadku grup AA — oddawania żetonów, w przypadku z kolei na przykład omawianego przez nas NoFapu „resetowania licznika”) po nawrocie/powrocie do kompulsji utwierdza osobę w poczuciu wstydu, chociaż nawroty są raczej standardem w procesie leczenia się z uzależnień czy kompulsji. 

  • „Należy przechodzić przez to dzień po dniu” 

Skupienie się na chwili obecnej jest istotną wartością, jednak w wersji 12 kroków wynika z niej poniekąd założenie, że uzależnienie czy kompulsja są nieuchronną siłą, która wymaga heroicznego zmagania się z nią, a nie zrozumienia. Ponownie jest tu też używana retoryka zakładająca, że uzależnieni nie są w stanie przejąć kontroli nad swoim życiem poprzez, chociażby, planowanie. Poza tym właśnie myślenie wyprzedzające wydarzenia pomaga identyfikować momenty, które są w stanie „odpalić” emocje prowadzące do ucieczki w nałóg czy kompulsję. 

  • „Tylko uzależniony może leczyć uzależnionego” 

Posiadanie historii uzależnienia nie ma związku z umiejętnościami i kwalifikacjami terapeuty, ale może zredukować wstyd, jaki wobec niego czuje uzależniony. Uzależnienie jest zjawiskiem psychologicznym, tak więc najlepszą osobą do leczenia go jest osoba posiadająca wykształcenie z tej dziedziny. 

***

Zmaganie się z kompulsjami i uzależnieniami to ogromne wyzwanie, z którym nie powinniśmy mierzyć się w samotności. Regularne wsparcie i zrozumienie ze strony osób mierzących się z podobnymi problemami może być wspaniałym orężem w walce o lepsze życie. Pamiętajmy jednak, aby weryfikować popularne metody leczenia problemów psychologicznych nie tylko przez pryzmat nauki, ale również własnego dopasowania do określonej metody. Lance Dodes sugeruje, aby osoby zdolne do autorefleksji w pierwszym rzucie w przypadku uzależnień i kompulsji kierować do specjalisty zajmującego się zdrowiem psychicznym – w przypadku kompulsyjnych zachowań seksualnych do seksuologa.

Grupy 12 kroków czy też Anonimowych Seksoholików zazwyczaj są intrygującą alternatywą ze względu na niskie lub zerowe koszta uczestnictwa, ale osoby czujące awersję wobec grup o charakterze religijnym, według amerykańskiego terapeuty w żadnym wypadku nie powinny być zmuszane do uczestnictwa w takich spotkaniach. Wtedy lepiej poszukać grup wsparcia organizowanych przez psychologów i innych specjalistów w tej dziedzinie. Należy również pamiętać o tym, że uzależnieni często doświadczają innych problemów psychicznych, które mogą pozostać niezauważone przez uczestniczących w grupach 12 krokowych  laików, co dla niektórych może skończyć się tragicznie. 

W drodze do przejęcia kontroli nad swoim życiem szukajmy osób, które wzmogą nasze poczucie sprawczości, a nie bezsilności. Szukajmy kompetentnych towarzyszy podróży, którzy pomogą nam zbudować pozytywny, a nie oparty na uzależnieniowej tożsamości obraz siebie i dadzą siłę do konfrontacji z przeszłością, aby nie musieć powtarzać jej nieustannie w teraźniejszości.

Bartłomiej Sierpiński